Ostatnio zwolniliśmy z publikowaniem relacji z wycieczki. A to wszystko dlatego, że zaczęliśmy świętowanie urodzin Michała!
W związku z tym, że świętowania nie ma końca obecna relacja będzie krótsza i może zawierać znacznie większą ilość literówek i błędów za co z góry przepraszam;)
Na początku był rejs. Tym wdzięcznym środkiem transportu przemieściliśmy się z Krabi do Phuket po drodze zwiedzając wyspę Phi Phi, która okazała się kolejnym rozczarowaniem: nie dość, że pełno turystów i handlarzy to jeszcze plaża z mętną wodą i jeżdżącą po niej koparką.
Choć sama wyspa nas nie zachwyciła, to widoki podczas morskiej podróży owszem.
W Phuket zwiedziliśmy starówkę, która wzorowana na styl portugalski może i byłaby ładna, gdyby domy nie były zapuszczone i brudne i nie byłyby zasłonięte plątaniną kabli i fantazyjnie rozprowadzonymi instalacjami.
Zwiedzanie ukończyliśmy w pubie przy kolorowych drinkach z palemką świętując wigilię urodzin Michała.
Zwiedzanie ukończyliśmy w pubie przy kolorowych drinkach z palemką świętując wigilię urodzin Michała.
A dziś rano spakowaliśmy się w samochód i rozpoczęliśmy powrót na północ, czyli do Bangkoku.
Dzień bez zwiedzania byłby dniem straconym, dlatego zatrzymaliśmy się w parku narodowym Phang Nga i łódką opłynęliśmy okoliczne wyspy. Tu też krajobrazy jak z obrazka.
Malowniczo wyglądająca wioska na wodzie przyklejona do ściany jednego z ostańców w bliższej perspektywie okazała się biedną i bardzo zapuszczoną i zabrudzoną wioską.
Dzień bez zwiedzania byłby dniem straconym, dlatego zatrzymaliśmy się w parku narodowym Phang Nga i łódką opłynęliśmy okoliczne wyspy. Tu też krajobrazy jak z obrazka.
Malowniczo wyglądająca wioska na wodzie przyklejona do ściany jednego z ostańców w bliższej perspektywie okazała się biedną i bardzo zapuszczoną i zabrudzoną wioską.
Odwiedziliśmy też wyspę Jamesa Bonda. Tu kolejny konkurs dla naszych czytelników: W którym filmie wyspa ta miała swój epizod?
W okolicach Phang Nga nocujemy w klimacie dżungli. Do naszego kolejnego noclegu doprowadziła nas droga z taką scenerią:
W okolicach Phang Nga nocujemy w klimacie dżungli. Do naszego kolejnego noclegu doprowadziła nas droga z taką scenerią:
Po już tradycyjnym schłodzeniu się w basenie, teraz sobie siedzimy, piwkujemy i dalej świętujemy. Nasi gospodarze właśnie rozkręcają karaoke. My też nie pozostajemy w tyle i nasze śpiewanie rozpoczynamy hucznym "sto lat" dla Michała!
Co do konkursu, to wstrzymam się od głosu, bo jakieś 2-3 tygodnie się o niej naczytałem w przewodniku Pascala, choć w końcu na własne oczy jednak nie widziałem.
OdpowiedzUsuńNatomiast w temacie świętowania (tu przyłączam się do "100 lat" dla Michała), to mam nadzieję, że degustowaliście także alpagę ryżową, o której już przed laty pisał Podróżnik Jan R., a która nam jeszcze do niedawna uprzyjemniała wieczory w hamaku (lub byle gdzie:)). Specyjał ten znajduje się oczywiście w 7 Eleven, na półce z piwami - 33 bahty za 0,66 l i zawartość alkoholu 8% vol. Smacznego:)
Robert K.
Aaaaa, bo w końcu nie napisałem jak się ta ambrozja ryżowa zwie: SiamSato.
OdpowiedzUsuńRK
Spóźnione, ale serdeczne 100 lat dla Michała:)
OdpowiedzUsuńIlość literówek i błędów mieści się w granicach :) dla Pana M najlepszego! Skoro nie ma końca to rozumiem że możecie świętować do końca wyjazdu :) i tego Wam wszystkim życzę ja
OdpowiedzUsuń