Po porannej pobudce czesc poszla dalej spac, czesc plynnie przeszla w faze plazowania.
Instynkty ludow pierwotnych wziely gore i razem z Maja uprawialysmy zbieractwo na plazy, uzupelniajac nasze kolekcje muszli. Zanotowalysmy tez spore kraby, zamieszkals muszle, majaca pecha osmiorniczke i meduze - obie wyrzucone na brzeg i dogorywajace w kaluzach wody.
A potem jechalismy, jechalismy i jechalismy do Bangkoku.
Korki, tlok i miedzynarodowy turystyczny gwar juz nas nie przerazal tak bardzo jak pierwszego dnia, ale nadal robil wrazenie. Dobrze, ze nie spedzilismy tu za wiele czasu.
Obowiazkowe zakupy pamiatek, obiad w sprawdzonych juz miejscach, a na wieczor pozegnalny drink na tarasie hostelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz